Newsy

Legacy sequel – potrzeba twórców i fanów czy skok na kasę?

Kontynuacje po latach mają nam przypominać stare, dobre czasy. Prowokują do spojrzenia w przeszłość i westchnienia z tęsknotą „kiedyś to były filmy, teraz już takich nie robią”. Sama nazwa „legacy sequel” brzmi bardzo podniośle, bo w angielskich słowach odnajdujemy coś związanego z dziedzictwem czy spuścizną. W założeniu ma to być kontynuacja hitu, który znamy i lubimy do niego wracać, ale musi upłynąć czas i film musi stać się naprawdę kultowy, byśmy mogli mówić o jakimkolwiek „dziedzictwie”. Legacy sequel nie idzie więc najprostszą drogą, podążając od razu za sukcesem oryginału, sięga do niego po latach. Ale skoro widzowie kochają film i co jakiś czas do niego wracają lub zapadł im w pamięć jako kawałek ich dzieciństwa, to pewnie chcieliby też wrócić do tego świata i dowiedzieć się, co było dalej, prawda? Prawda?

Samo pojęcie legacy sequela nie jest nowe, ale w ostatnim czasie tego typu kontynuacje stają się coraz bardziej popularne. Od 2015 roku, kiedy to w jednym roku powróciły dinozaury w Jurassic World, stoczyliśmy walkę na  ringu w Creed: Narodziny legendyoraz przenieśliśmy się znów do odległej galaktyki w filmie Gwiezdne wojny: Przebudzenie mocy, dostajemy co najmniej dwa nowe-ale-stare tytuły rocznie. Były więc Blade Runner 2049, Iniemamocni 2i Mamma Mia! Here we go again, Toy Story 4, które w zasadzie było kontynuacją po latach kontynuacji po latach. Kilka tytułów dosłownie zwracało uwagę na fakt bycia znaczącym powrotem, jak Pogromcy duchów: Dziedzictwo i Matrix Zmartwychwstania. Doczekaliśmy się naszych polskich dziedziców, czyli filmu Psy 3. W imię zasad i tytułów tak kultowych, że nie warto ich było zmieniać – Weseleoraz Pitbull. Do tej ostatniej kategorii zaliczyć jeszcze można Halloweeni Krzyk. Wszystko to zadziało się w kinach od 2015. Od tego czasu powstające legacy sequele doczekały się swoich własnych kontynuacji.

Odpowiedź na pytanie, skąd się to bierze, jest tyleż banalna, co złożona. Najłatwiej zrzucić wszystko na chęć zarobienia pieniędzy, a to jakoś bardzo dobrze się nie kojarzy. Pamiętajmy jednak, że kino rozrywkowe zawsze jest nastawione na przynoszenie zysków i popularność kontynuacji (nie tylko tych po wielu latach) jest na to dowodem – bo skoro raz się sprzedało, sprzeda się kolejny raz. I nie ma w tym absolutnie nic złego, jeśli tylko jest potrzeba fanów, by zobaczyć kontynuację. Co znaczące, fanami mogą być również twórcy – zdolni scenarzyści, reżyserzy, producenci czy aktorzy, zakochani w filmie, któremu chcą dać nowe życie, na nowo wejść w jego świat. Mają pomysł i stają oto przed wyzwaniem – jak stworzyć udany legacy sequel?

Film oryginalny, czyli od czego zacząć

Idealny, perfekcyjny, niedościgniony, kultowy. Wywołuje dobre wspomnienia. Oglądany w starym kinie, które być może już nie istnieje, setki razy na zdartym VHSie lub porysowanym DVD, a może leciał co kilka miesięcy w telewizji i głos lektora wrył się w czaszkę. Może kojarzyć się z dzieciństwem i jest pielęgnowany, jak najlepsze wspomnienie, może wraca się do niego co roku, co miesiąc, codziennie. Każdy dialog można cytować z pamięci, każdy bohater może być dobrym kumplem, a na półce pewnie stoi kilka gadżetów. Jego seans przypadł na czas, gdy kształtował się światopogląd młodego człowieka, po jego obejrzeniu spojrzenie na świat się zmieniło. To film, który należy do innego czasu. Nie wystarczy jednak, by takie skojarzenia wywołać u jednej osoby. Po co robić kontynuację filmu, o którym prawie nikt nie pamięta? Ważny jest również czas – jeśli mamy mówić o legacy sequelu musi minąć przynajmniej 10 lat, by ludzie i świat wokół zdążyli się choć trochę zmienić.

Najważniejsze są te dwa uczucia

Można je poczuć, tylko jeśli spełniony jest punkt pierwszy, czyli film oryginalny ma specjalne miejsce w sercu. Nie ma co zabierać się za legacy sequel, jeśli widzowie nie odczują tych emocji.  Pierwsza to sentyment, czy poczucie przywiązania do filmu. Druga – nostalgia, czyli tęsknota za tym, co było. Połączone w odpowiedni sposób dają niesamowitą bombę emocjonalną. Nadużywane i niezrozumiane wywołują złość. Najważniejsze to pamiętać, że nie da się zrobić dwa razy takiego samego filmu i spotkać się z taką samą reakcją, więc jeśli większość scen w kontynuacji to powtórka z oryginalnego filmu, wcale nie wywołuje to pożądanej nostalgii, a jedynie frustrację, że widz ogląda to samo, co już widział. Z drugiej strony sentyment widza trzeba szanować, a obrażanie i niezrozumienie oryginalnego dzieła może się zakończyć tragicznie.

Starzy bohaterowie, nowi bohaterowie

Nic tak nie przywołuje sentymentu, jak widok starych bohaterów na ekranie. To ich znają i kochają widzowie, fantazjom o nim oddali wiele myśli, często wcielali się w nich w zabawie.  W legacy sequelu chcą ich znów zobaczyć, ale absolutnie nie takich samych. W końcu minął czas i zarówno oglądający, jak i postacie na ekranie musiały się zmienić. Są często bardziej doświadczeni, przyjmują inne role. Znajdują się w otoczeniu nowych bohaterów. Tak, oni też są ważni, szczególnie gdy kontynuacja chce rozszerzać świat przedstawiony. Skupianie się cały czas na jednej rodzinie, kiedy dookoła tyle może się zadziać, sprawia wrażenie klaustrofobicznego zamknięcia i podskórnie czuć fałsz (kochamy Gwiezdne wojny i Fantastyczne zwierzęta, ale ile można o Skywalkerach i Dumbledorach?).

Czas nigdy nie przestaje płynąć, nie żyjemy w próżni

Jeśli minęło sporo czasu, a w życiu bohaterów nic się nie zmieniło – źle. Jeśli bohaterowie po latach wspominają tylko kilka wydarzeń ze swojego życia (akurat te, które widzieliśmy w oryginalnym filmie) i mamy wrażenie, że później mimo upływu lat, nic znaczącego się im nie przytrafiło – źle. Jeśli opowiadamy o wielkim, różnorodnym świecie lub nawet wszechświecie, a wciąż spotykamy te same osoby i obracamy się w tych samych miejscach – źle. Chyba że podejmujemy opowieść w miejscu, w którym skończyła się poprzednia. Najważniejsze to nie bać się zmian, szczególnie gdy od oryginalnego filmu dzieli nas sporo czasu, bo nie tylko czas płynie w świecie, o którym opowiadamy, lecz także przede wszystkim w naszej rzeczywistości. Zmieniają się sposoby opowiadania, wartości, zasady społeczne i polityczne, więc nigdy opowiadanie tego samego nie będzie aktualne.

Powstał film, ale czy na pewno nowy?

Zresztą – po co opowiadać to samo w ten sam sposób? Jeśli twórca nie ma nic nowego do powiedzenia, a jedynie tęskni za starymi czasami i chce powtórki z rozrywki, to niech nie zabiera się do tworzenia kontynuacji. Chyba że ma nowy sposób na jej opowiedzenie, technologiczne rozwiązanie, które nie istniało wiele lat wcześniej i film na tym stracił. Ale nadal, jeśli nie dostaniemy niczego nowego, nie będziemy zadowoleni. Jeśli jako widzowie nie czujemy, że dostaliśmy film stojący na własnych nogach, który co prawda przypomina nam dawne czasy i ciągnie stare wątki, ale też ma do opowiedzenia własną historię, to znaczy, że coś poszło nie tak.

Co dalej?

Każda kontynuacja to paradoks. Z jednej strony rzadko kiedy, a właściwie prawie nigdy (są chlubne wyjątki) ma szansę dorównać oryginałowi. Zawsze jest oceniana przez pryzmat oryginału i związanych z nim uczuć, które w związku z tym, że pojawiły się w innym czasie, nie mogą zostać powtórzone. Twórcy stają przed trudnym zadaniem spełnienia oczekiwań widowni, a w przypadku legacy sequeli te oczekiwania są naprawdę ogromne, w końcu mówimy o kontynuacjach najbardziej kultowych ze wszystkich hitów. Z drugiej strony – jakiekolwiek kontynuacje to zawsze pójście łatwą drogą. W końcu zanim widz dowie się, czy jego oczekiwania zostały spełnione, kupi najpierw bilet do kina. Bo pamięta, bo kocha, bo tęskni. Bo jednak ma nadzieję na powrót do emocji sprzed lat. Dlatego też kontynuacje po latach, próby stworzenia filmowego dziedzictwa, trzeba oceniać surowiej i zawsze poszukiwać czegoś nowego nawet w historiach, które wydaje nam się, że znamy. Odpowiedź na pytanie, jak zrobić udany legacy sequel brzmi: zrobić przede wszystkim dobry film na obecne czasy, a przy okazji nie obrazić oryginału. Proste, prawda?

Zapraszamy do Multikina, by przekonać się, jak legacy sequele oraz działają w praktyce. Na ekranach wciąż mamy Top Gun: Maverick i Jurassic World Dominion. Wypatrujcie również filmów: Kot w butach: Ostatnie życzenie, Avatar: Istota wody i wielu, wielu innych. Bo że powstanie jeszcze wiele kontynuacji, możemy być pewni.

Top Gun: Maverick

Top Gun: Maverick

Akcja Od lat: 13 130 min

Więcej o filmie
Avatar: Istota wody

Avatar: Istota wody

Science-Fiction Od lat: 12 193 min

Więcej o filmie
Jurassic World: Dominion

Jurassic World: Dominion

Przygodowy Science-Fiction Od lat: 13 147 min

Więcej o filmie
Kot w butach. Ostatnie życzenie

Kot w butach. Ostatnie życzenie

Animowany Familijny Przygodowy Od lat: 6 100 min

Więcej o filmie