Newsy

Być jak John Wick

Wszystko zaczęło się od psa i samochodu – a przynajmniej tak słyszałem. Jakiś nieopierzony gangsterzyna zwinął mu auto i zamordował czworonoga. Ale nie byle jakiego czworonoga, bo takiego, którego otrzymał od żony – jako prezent pośmiertny. Dziwne? Moim zdaniem romantyczne. Podobnie musiał uważać John Wick, bo ze względu na psa oraz samochód (ale w pierwszej kolejności psa) wymordował wszystkich, którzy nie chcieli dopuścić do śmierci owego gangsterzyny – jak się wkrótce okazało, syna jednego z najpotężniejszych mafiosów Nowego Jorku. Podziurawił całe zastępy Rosjan, aż w końcu dwie kule dosięgnęły niesławnego Josefa Tarasowa. Choć znał się prywatnie z ojcem chłopaka, taryfy ulgowej nie było i być nie mogło. W grę wchodziły sentymenty, a cała sprawa miała charakter osobisty.

Każdy początkujący zabójca chciałby być jak John Wick – i trudno się temu dziwić. Znałem kiedyś pewnego Japończyka, o mało wdzięcznej ksywce Zero, który lubił powtarzać, że on i Wick są jak jednojajowi bliźniacy, dokładnie tacy sami. „Wysłannicy śmierci”, jak to górnolotnie określał. W końcu los postawił ich naprzeciwko siebie. Zero skończył z własną kataną w brzuchu. Przegrał, bo myślał, że wystarczy mieć odpowiednio wysokie umiejętności, znać sztuki walki i sprawnie posługiwać się bronią białą. Otóż nie, aby być jak John Wick potrzeba zdecydowanie więcej.

Baba Jaga

Rosjanie zwykli tytułować Johna Wicka Babą Jagą lub Boogeymanem. Brzmi to trochę głupio? Możliwe, warto jednak spojrzeć, co tak naprawdę kryje się za tymi dziwnymi nazwami. A kryje się element nadprzyrodzony. Zarówno Baba Jaga, jak i Boogeyman odwołują się do postaci z folklorów (słowiańskiego i szkockiego), na wpół legendarnych, mitycznych istot, dysponujących mocą większą niż człowiek. Stanowią personifikacje zagrożenia, nikt o zdrowych zmysłach nie chciałby mieć z nimi do czynienia. Być może największym sukcesem Wicka jest to, że udało mu się zbudować wokół siebie podobną atmosferę – spowitą licznymi, niewiarygodnymi opowieściami, z których spora część, jak mniemam, ma swoje korzenie w rzeczywistości. Chyba każdy słyszał historię o tym, co Wick zrobił trójce przeciwników za pomocą ołówka. To z jej powodu większość płatnych morderców przestała nosić przy sobie przybory piśmiennicze.

A przecież, czegokolwiek by o Johnie Wicku nie powiedzieć, to tylko człowiek. Człowiek, którego da się zranić – trafić pociskiem wystrzelonym z broni palnej, ogłuszyć precyzyjnym ciosem, a może nawet i zabić (choć tego ostatniego nikt jeszcze nie dowiódł). Znałem ludzi, którym udawało się poważnie pokiereszować Johna Wicka. Czas przeszły jest tutaj niestety kluczowy – większość z nich chwilę później odeszła na tamten świat. Wyjątek stanowią sympatyczni bliźniacy z Indonezji, którzy zmierzyli się z Wickiem podczas słynnej bitwy o nowojorski Continental. Po długiej i wyczerpującej dla obu stron walce przegrali, ale Wick – w dowód uznania dla ich umiejętności – postanowił darować im życie. Szacunek dla przeciwnika – tego również można się od niego nauczyć.

Reguły i konsekwencje

Świat, w którym obraca się na co dzień John Wick to świat obwarowany najróżniejszymi regułami, których łamanie pociąga za sobą – jak już zapewne zdążyliście się domyślić – konkretne konsekwencje. Hotel Continental działa w tym przypadku jak papierek lakmusowy. Jeżeli jesteście płatnymi zabójcami i posiadacie odpowiedni zapas „złotych monet”, to znajdziecie w nim bezpieczną przystań, z której możecie planować kolejne posunięcia, nie przejmując się tym, że ktoś wpakuje w was kulkę podczas snu. Konsekwencją złamania reguł hotelu jest tzw. ekskomunika – wyłączenie ze wspólnoty, co wiąże się z dożywotnim zakazem wstępu do Continentali na całym świecie. Innymi słowy, od tej pory działacie całkowicie na własną rękę – o spokojnym śnie możecie  zapomnieć już na zawsze. Pomimo tak poważnych i dalekosiężnych konsekwencji, znajdywały się osoby, które celowo łamały zasady hotelu – choćby z powodów finansowych. Jedną z nich była Panna Perkins, morderczyni nasłana na Wicka podczas jego polowania na Tarasowa. Kobieta nie wyszła jednak na tym zbyt dobrze – zaraz po nałożeniu ekskomuniki, została zastrzelona.

Wiem, że trudno w to uwierzyć, ale John Wick również złamał niegdyś zasady Continentala. Powody miał, rzecz jasna, zupełnie inne, bardziej poważne. Chodziło o konflikt z włoskim gangsterem, Santino D'Antonio. Włoch najpierw wymusił na Wicku dotrzymanie dawnej przysięgi, a następnie, kiedy już Boogeyman wykonał dla niego wyjątkowo mokrą, śliską wręcz robotę, wyznaczył za jego głowę 7 milionów dolarów nagrody. Każdy by się zdenerwował, prawda? John zdenerwował się tak mocno, że bez dłuższego wahania rozdzielił zmarszczki na czole D'Antonio za pomocą naboju. Pech chciał, że gangster przebywał akurat w restauracji nowojorskiego Continentala. Wick ściągnął na siebie w ten sposób ekskomunikę oraz dodatkowe 7 milionów dolarów zachęty dla kolegów i koleżanek po fachu. Czy było warto? Jak znam John Wicka, to najprawdopodobniej odpowiedziałby krótkim, ale jakże treściwym: „Yeah”. Niektóre reguły stworzone są po to, żeby je łamać – oczywiście, tylko w odpowiednich okolicznościach.

Człowiek wielu talentów i kontaktów

I tak oto John Wick znalazł się w potencjalnie beznadziejnej sytuacji. W centrum Nowego Jorku, z 14 milionami dolarów nagrody dla każdego, kto wpakuje mu kulkę w łeb. Jak sobie wtedy poradził? Ujście z życiem umożliwiły mu dwie rzeczy: skala talentów i kontaktów. Zacznijmy od wielozadaniowości. Jak zwykł mawiać Viggo Tarasow, ojciec Josefa: „John jest człowiekiem skupionym, oddanym sprawie, z silną wolą wewnętrzną”. Umiejętności bojowe to jedno, wykorzystywanie ich podczas walki z sześcioma przeciwnikami naraz to zupełnie co innego. A to przydarzyło się Wickowi podczas jego nowojorskiej eskapady. Adwersarze byli zmotoryzowani i uzbrojeni w katany, on jechał na koniu. Nie muszę wam chyba mówić, kto wyszedł z tej potyczki zwycięsko.

Pomocna okazała się także doskonała znajomość topografii miasta. Nikt, nawet Woody Allen, nie zna Nowego Jorku tak dobrze jak John Wick. To naturalna przewaga, z której nasz bohater nie waha się korzystać. W największej, nowojorskiej bibliotece pochowane ma specjalne przedmioty na czarną godzinę; zna domowy adres starego, chińskiego lekarza – najlepszego specjalisty w branży; wie, jak potajemnie opuścić miasto, gdy pojawia się taka potrzeba. Być może największym, a jakże rzadko docenianym talentem Wicka jest natomiast jego talent językowy. Ze swadą posługuje się on angielskim, rosyjskim, japońskim, indonezyjskim, włoskim, a nawet migowym – znajomość tego ostatniego przydała mu się do komunikacji z Ares, płatną zabójczynią na usługach D'Antonio.

Talent językowy ułatwia utrzymywanie znajomości na całym świecie. Gdziekolwiek John Wick by się nie wybrał, wszędzie znajdzie znajomych i przyjaciół. Bez odpowiednich kontaktów z pewnością nie znajdowałby się w tym miejscu, co teraz – to znaczy, istnieje szansa, że w ogóle nie byłoby go już na tym świecie. Kilkukrotnie tyłek ratował mu Marcus, jeden z jego najlepszych, najbardziej oddanych przyjaciół. W końcu przyszło biedakowi zapłacić za tę przyjaźń wysoką cenę – Viggo Tarasow wydał na niego wyrok śmierci. Odnalezienie D'Antonio, a następnie ucieczkę z Nowego Jorku umożliwił Wickowi cały szereg kontaktów: swoją cegiełkę dołożyli do tego przedsięwzięcia Winston, wieloletni dyrektor Continentala, Król Bowery, sprawujący pieczę nad podziemnym przepływem informacji, oraz Dyrektorka, młodzieńcza mentorka Johna. Każdy z nich został za udzielenie pomocy przykładnie ukarany – zgodnie z nakazem Sędzi, wysłanej do Nowego Jorku przez tzw. High Table, organizację, która czuwa nad przestrzeganiem zasad w świecie płatnych morderców.

To właśnie konflikt z tą potężną, międzynarodową organizacją postawił Johna Wicka w sytuacji, w której znajduje się obecnie. Bardzo mocno poturbowany, zdradzony przez jednego z najbliższych przyjaciół, głodny zemsty, wściekły niemalże tak mocno jak jeszcze nigdy wcześniej. Jeżeli chcecie zobaczyć, jak John Wick mści się na swoich wrogach i rzuca wyzwanie całemu High Table, to serdecznie zapraszam was na maraton filmów z jego udziałem, który odbędzie się w wybranych kinach sieci Multikino już w najbliższy piątek, 24 marca. Cztery filmy pełnometrażowe, łącznie prawie dziewięć godzin spędzonych w towarzystwie najskuteczniejszego zabójcy na świecie – po wyjściu z kina z pewnością będziecie wiedzieli, co tak naprawdę kryje się za słowami: być jak John Wick.

 Jan Brzozowski

John Wick 4

John Wick 4

Od lat: 15 169 min

Więcej o filmie
NMF: MARATON JOHN WICK

NMF: MARATON JOHN WICK

Więcej o filmie
John Wick 4

John Wick 4

Od lat: 15 169 min

Więcej o filmie
NMF: MARATON JOHN WICK

NMF: MARATON JOHN WICK

Więcej o filmie