Newsy

BROS. Komedia romantyczna o najwyższym stężeniu testosteronu.

Czterdziestoletni facet się zakochuje. Nie wierzył, że kiedykolwiek mu się to przytrafi, a jednak. Niestety obiekt westchnień wydaje się spoza jego ligi. Mężczyzna myśli, że nie ma żadnych szans. Dlatego na wszelki wypadek udaje tego mniej zaangażowanego i niezainteresowanego… Brzmi jak punkt wyjściowy co drugiego filmu o miłości? Prawie, z tym wyjątkiem, że akurat ten mężczyzna jest zakochany w innym mężczyźnie. „Bros” to pierwsza homoseksualna, mainstreomowa komedia romantyczna. Do tego udana.

Bobby (Billy Eichner) to podcaster, dyrektor muzeum, nowojorski lew salonowy. Na jednej z wielu imprez spotyka Aarona (Luke Macfarlane), który od razu wpada mu w oko, chociaż jest jego totalnym przeciwieństwem: to wysportowany, konkretny facet. Zdaniem Bobby’ego – zbyt przystojny jak na jego możliwości. Przelotny flirt w klubie rozpocznie naprzemienny cykl rozstań i powrotów, dumy i uprzedzenia, kłótni i czułości, bo obaj mężczyźni twardo trzymają się jednej zasady: żadnych poważnych związków. Zredefiniowanie swojej postawy względem miłości nie przyjdzie im łatwo…

Bros” – pierwsza komedia romantyczna o miłości dwóch mężczyzn

„Bros” to prawdziwy powiew świeżości w temacie komedii romantycznych. Fani gatunku docenią, jak dużo innowacji wprowadziło do utartych schematów zwyczajne zmienienie orientacji bohaterów z „hetero” na „homo”. Pociągnęło to za sobą wiele pozytywnych zmian, bo – jak śpiewa w swojej piosence Bobby – bohaterowie kochają przecież inaczej, mają inne problemy i dynamika ich związku też jest inna niż w przypadku par heteroseksualnych. To przykre, że komedii romantycznej o dwójce gejów doczekaliśmy się dopiero w 2022 roku. Owszem – w „Bridget Jones” czy „Czterech weselach i pogrzebie” mieliśmy bohaterów nieheteronormatywnych, ale nie były to postaci pierwszoplanowe. Lepiej jednak późno, a dobrze.

Antyfanom gatunku spodoba się natomiast, że to komedia romantyczna, w której otrzymujemy dużo bardziej niegrzeczny, bezpardonowy humor niż w większości filmów tego typu. W końcu to opowieść o bros, czyli kolesiach. Dużo tu luzu i dobrej zabawy. Film warto zobaczyć również ze względu na udane epizody występujących w nim aktorów, np. Debry Messing. Co więcej, „Bros” to świetna propozycja nie tylko dla osób homoseksualnych, które chciałyby zobaczyć na ekranie swoją historię o miłości. To także film dla…

Dla facetów hetero

Nie tylko homoseksualni, ale także heteroseksualni mężczyźni znajdą w „Bros” sporo dla siebie. To w końcu film o facetach! Para zakochanych bohaterów ma podobny problem, z jakim boryka się wielu mężczyzn, niezależnie od orientacji – nie umieją mówić o swoich emocjach i boją się okazywać słabość, bo tak zostali wychowani. Zarówno Aaron, jak i Bobby skrywają swoje kompleksy za maskami. Ten pierwszy poczucie bycia nudnym rekompensuje sobie intensywnymi ćwiczeniami na siłowni, zastrzykami z testosteronu i wizerunkiem twardziela. Ten drugi zgrywa duszę towarzystwa i najbystrzejszego faceta w towarzystwie, a w głębi duszy czuje się mało atrakcyjny, mało męski.

Dla fanów filmów Woody’ego Allena

Nowy Jork i neurotyczny główny bohater: chudy, rozczochrany, w okularach, typ niemogącego przestać gadać intelektualisty. Skojarzenia z kinem Woody’ego Allena nasuwają się same. „Bros” to podobny typ błyskotliwej komedii. Długie rozmowy, cięte riposty, dobrze napisane dialogi i ciekawe rozkminy na życiowe tematy. Do tego włóczenie się z bohaterami po rozmaitych zakątkach Wielkiego Jabłka i kolorowa galeria interesujących postaci z towarzystwa głównych bohaterów.

Dla fanów dobrych komedii, po prostu

„Bros” przypadnie do gustu nawet tym widzom, którzy mają alergię na typowe komedie romantyczne. To po prostu bardzo zabawny, pełen trafnych obserwacji życiowych film. Nie ma w sobie nic z przesłodzenia. Na moim seansie widzowie głośno się śmiali (ja też). To nie pierwsza komedia w dorobku reżysera i scenarzysty, Nicholasa Stollera, i to doświadczenie w rozbawianiu innych widać w filmie.

Dla romantyków i romantyczek

Aaron i Bobby mogą mieć pragmatyczne podejście do związków, a sam film wielokrotnie serwować widzowi „ostry” humor, ale wymowa „Bros” jest na wskroś romantyczna. Miłość okazuje się silniejsza niż uprzedzenia i niedoskonałości charakteru. To przede wszystkim pełna czułości historia miłosna, idealna propozycja na randkę. Na końcu można się nawet porządnie wzruszyć! Dlatego to taka przyjemna propozycja na rozjaśnienie ponurego, listopadowego wieczoru.

Na film „Bros” zapraszamy do Multikina!

Redakcja