Newsy

Za co kochamy „Listy do M.”?

 Za co kochamy „Listy do M.”?

Co wprawi Cię w świąteczny nastrój, gdy za oknem szaruga, a Ty od dawna nie wierzysz już w Świętego Mikołaja? Sprawdziliśmy: wystarczy wygodny kinowy fotel i magia opowieści, która rozgrzeje nawet w najmroźniejszy wieczór. Piąta część kultowej komedii romantycznej „Listy do M.” przebojem weszła na ekrany kin. Brzmi jak odgrzewany kotlet? Nic bardziej mylnego! Myślisz: „nie ma nic gorszego niż kolejny film z Karolakiem”? Rozwiewamy Twoje wątpliwości: w „Listach do M.” masz szansę odkryć znacznie więcej. Odrobina humoru, garść wzruszeń, życiowe opowieści skłaniające do refleksji i wyraziści bohaterowie, których nie da się nie lubić – w tym filmie znajdziesz wszystko, za co miliony polskich widzów pokochały „Listy do M.”.

Akcja „Listów do M.” toczy się w mroźnej Warszawie. Film przedstawia rozgrywające się równolegle historie kilkunastu bohaterów, przygotowujących się do nadchodzących świąt. W międzyczasie postaci stawiają czoła wyzwaniom, które mogą być bliskie każdemu z widzów. Rozterki związane z pracą, relacjami z najbliższymi i – oczywiście – miłością; czyż nie brzmi to znajomo? Uniwersalność opowieści to tylko jeden z elementów fenomenu świątecznej serii. Za co jeszcze pokochaliśmy „Listy do M.”?

1.      Za świąteczny klimat.

Amerykanie mają „Kevina samego w domu”, Brytyjczycy – „Love Actually”, a Polacy… „Listy do M.”. Nawet, jeśli rwiesz sobie włosy z głowy w szale przedświątecznej gorączki, a Twoje ostatnie tygodnie przed Bożym Narodzeniem nijak mają się do lukrowanych wizji z hollywoodzkich produkcji – filmy z tej serii niezawodnie wprowadzą Cię w świąteczny nastrój. Zaśnieżona Warszawa, starannie dobrana oprawa muzyczna, a także bohaterowie, którzy mimo codziennych problemów doświadczają magicznej atmosfery - „Listy do M.” to doskonały pomysł na relaksujący wieczorny seans. 

2.      Za świetnie napisane postaci.

Za co jeszcze kochamy „Listy do M.”?  Oczywiście – za bohaterów! Łatwo im kibicować, jeszcze łatwiej się z nimi identyfikować. Mężczyzna z przeszłością (Maciej Stuhr), romantyczna singielka (Roma Gąsiorowska), zbuntowana nastolatka (Anna Matysiak), arogancki podrywacz (Tomasz Karolak), chłodna perfekcjonistka (Agnieszka Wagner) – w szerokim wachlarzu zróżnicowanych postaci każdy z widzów znajdzie swojego faworyta. Warto podkreślić, że bohaterowie „Listów do M.” mają za sobą różne przejścia, popełniają błędy i przechodzą wewnętrzne przemiany. To odróżnia ich od jednowymiarowych, „kartonowych” kreacji aktorskich, do jakich przyzwyczaiły nas niektóre komedie romantyczne. Wyraziste i autentycznie zagrane role są ogromną zasługą obsady, złożonej ze znakomitych aktorów (m.in. Piotr Adamczyk, Agnieszka Dygant, Maciej Stuhr).

3.      Za ciepły humor.

Błyskotliwe gagi, komiczne dialogi, zabawne sploty zdarzeń – „Listy do M.” to film, który oderwie Cię od przedświątecznych zmartwień. Kolejne części serii czarują niebanalnym humorem, lekkością i wdziękiem. Niech pierwszy rzuci kamieniem, kto choć raz nie zaśmiał się, obserwując kolejne podboje miłosne Mela (Tomasz Karolak) albo świadkując nieustającym małżeńskim utarczkom Kariny (Agnieszka Dygant) i Szczepana (Piotr Adamczyk)? Jeśli szukasz zabawnej i dalekiej od sztampy komedii w świątecznym klimacie, bez chwili wahania sięgnij po „Listy do M.”.

4.      Za odrobinę goryczy.

Komedia romantyczna, która nie boi się trudnych tematów – brzmi nieprawdopodobnie? Sukces „Listów do M.” udowadnia, że warto przełamać słodycz odrobiną goryczy. Poza zabawnymi gagami i krzepiącym przesłaniem, widzowie będą mieli okazję towarzyszyć bohaterom także w trudnych momentach. Ciężka choroba Małgorzaty (Anna Wagner); dramat chłopca, nie potrafiącego zaakceptować swojej niepełnosprawności; ucieczka Szczepana (Piotr Adamczyk) od problemów rodzinnych w pracę – to tylko niektóre z niełatwych tematów poruszanych w filmie. Wspomniane wątki wzruszają, skłaniają do refleksji i zatrzymania się w codziennym pędzie. Co tak naprawdę jest najważniejsze w życiu? Wspólnie z bohaterami mamy szansę odkryć odpowiedź na to pytanie.

5.      Za wartości, które się nie starzeją

Dlaczego widzowie co roku w okolicach Świąt tak chętnie wracają do mroźnej Warszawy, by wraz z bohaterami przeżywać miłosne i życiowe rozterki? Czy to zasługa przezabawnych gagów, świetnych dialogów, skłaniających do zadumy wątków? Po części na pewno tak. Warto jednak pamiętać, że w tych trudnych czasach wszyscy potrzebujemy opowieści, które nas pokrzepią i zostawią z iskierką nadziei. Bliskość, uważność, życzliwość, miłość –  bohaterowie „Listów do M.” przypominają o tym, dlaczego warto pielęgnować te ponadczasowe wartości. I to nie tylko od święta.

Autorka: Aurelia Koperkiewicz