Newsy

Dlaczego nie ma drugiej takiej serii jak Shrek? O filmie „Kot w butach. Ostatnie życzenie”

Pytanie postawione w tytule chyba nie budzi niczyich wątpliwości. Pomimo wielu naśladowców i ponad dwudziestu lat w metryce, „Shrek” pozostaje niepowtarzalną i powszechnie kochaną serią. W styczniu powraca na ekrany polskich kin w nowej odsłonie: jako „Kot w butach. Ostatnie życzenie”.

Co słychać u Kota w Butach?

O tym, jak lubianą postacią jest Kot w Butach, świadczy choćby to, że jako jedyny z całego Shrekowego uniwersum doczekał się swojego spin-offu. I to więcej niż jednego: „Ostatnie życzenie” to już drugi pełnometrażowy film poświęcony jego przygodom – a trzeci, jeśli policzymy również krótkometrażowe „Trzy diabły” z 2013 roku. Obdarzony ognistym temperamentem, stylizowany trochę na latynoskiego kochanka, trochę na muszkietera wyjętego z powieści płaszcza i szpady bohater po raz pierwszy pojawił się w sequelu „Shreka”. Pochodząca z tego filmu scena, w której Kot robi słodką minkę z wielkimi oczami, szybko stała się memem. Futrzak od razu zaskarbił też sobie sympatię widzów, m.in. dzięki świetnemu dubbingowi Antoniego Banderasa. W polskiej wersji językowej równie kultowy występ głosowy dał Wojciech Malajkat.

Pierwszy solowy film o przygodach małego mruczącego wojownika o wielkim sercu zatytułowano po prostu „Kot w butach” (2011). Zgarnął mieszane recenzje i większość fanów serii zalicza go do najsłabszych pozycji w całej Shrekowej serii. Sama pamiętam swoje rozczarowanie tym seansem i niesamowitą nudę, którą odczuwałam w kinie. Na szczęście twórcy wzięli sobie krytykę do serca. Nie spieszyli się z wypuszczeniem sequela, na spokojnie poświęcając na jego przygotowanie ponad dziesięć lat. Już po obejrzeniu filmu mogę z całym spokojem stwierdzić, że inwestycja czasowa twórców zwróciła się w postaci udanej produkcji. „Kot w butach. Ostatnie życzenie” jest o kilka klas lepszy od poprzednika.

Zobacz zwiastun filmu „Kot w butach: Ostatnie życzenie”:

Na początku filmu zastajemy Kota w Butach w bardzo kryzysowej sytuacji. Znajduje się wręcz w opłakanym stanie. Zostało mu ostatnie z żyć, do tego wylądował w schronisku dla niechcianych kotów. Dumny mruczek mierzy się z upokorzeniem i koniecznością zaakceptowania własnej śmiertelności. Pełna przygód i niebezpieczeństw wyprawa, na jaką wyruszy razem z dobrą znajomą, Kitty Kociłapką (w amerykańskiej wersji Salma Hayek, w polskiej – Izabella Bukowska), uświadomi mu, że życie nawet w zaawansowanym wieku może mieć wspaniały smak. Z kolei widzowie znajdą po drodze to, za co uwielbiają starego „Shreka”: nawiązania do znanych motywów kultury i popkultury, świetny humor językowy i nieco wzruszeń.

Dlaczego wszyscy kochają Shreka?

Wróćmy jednak do pytania postawionego w tytule. „Shrek” i zapoczątkowana przez ten film seria są wyjątkowe z co najmniej kilku powodów. Produkcja z 2001 roku zrewolucjonizowała animację. Okazało się, że ironia, postmodernistyczne nawiązania i trawestacje, a nawet pewna doza szyderstwa i parodii nie tylko są zrozumiałe dla szerokiego grona odbiorców, więcej: bawią bardziej niż słodkie kreskówki. Okazało się, że nonkonformistyczny przekaz przemawia do widzów u progu XXI wieku mocniej od moralizatorskich i dydaktycznych opowieści. Zamiast wyidealizowanej Disneyowskiej księżniczki „Shrek” miał Fionę, niepokorną dziewczynę, która wolała być szczęśliwym i wolnym „potworem”, niż stłamszoną, choć piękną i bogatą żoną despoty. Zamiast przystojnego i nieustraszonego bohatera na pierwszym planie otrzymaliśmy ogra, który ze względu na swoją brzydotę i niezbyt eleganckie obyczaje musiał mierzyć się z uprzedzeniami za strony ludzi i odpierać kolejne pogromy, jakie na niego przygotowywano. Świetne wykorzystanie znanych piosenek, cięty dowcip i wyraziste postaci złożyły się na hitową całość.

To wszystko sprawia, że chociaż seria miała lepsze i gorsze momenty, cały czas pozostaje bardzo bliska dla milionów widzów na całym świecie. Uwielbiamy ją również w Polsce, do czego mocno przyczyniło się kultowe tłumaczenie Bartka Wierzbięty: w wielu miejscach dużo zabawniejsze i bardziej kreatywne od oryginalnej wersji! Teksty „zainwestuj w tik-taki” czy „daleko jeszcze?” weszły do powszechnego użycia. Cały polski dubbing do „Shreka” to mistrzostwo w swojej kategorii. Zabijcie mnie, ale dla mnie Jerzy Stuhr jako Osioł w niczym nie ustępuje Eddie’mu Murphy’emu, a polska Fiona (Agnieszka Kunikowska) jest nawet lepsza od tej amerykańskiej (Cameron Diaz).

Odrobina prywaty: jako dziecko nie znosiłam „Shreka”. Obejrzałam go po raz pierwszy w wieku około sześciu lat i bardzo mocno przeżywałam sceny z torturowaniem Ciastka, nadmuchiwaniem żab oraz moment, w którym ptaszek śpiewający z Fioną wybucha… Byłam wrażliwą dziewczynką i tego typu humor totalnie do mnie nie przemawiał. Zraziłam się więc do tego filmu na długi czas. Obejrzałam go po raz drugi już jako nastolatka i dopiero wtedy doceniłam jego ironię, erudycyjne nawiązania, wspaniałą ścieżkę muzyczną wypełnioną fantazyjnymi motywami i łatwo rozpoznawalnymi przebojami. Chociaż scenę z nadmuchiwaniem żab nadal bym usunęła… Jestem też w grupie tych osób, które z całej serii najbardziej lubią drugą część. Dla mnie „Shrek 2” to przykład sequela lepszego od pierwszej odsłony. Na pewno przyczynił się do tego wspaniały Kot w Butach, który dopiero w dwójce zalicza swój imponujący debiut.

Kot w butach. Ostatnie życzenie” jest łagodniejszy od oryginalnego „Shreka”, dzięki czemu to najlepsza propozycja na wyjście dla całej rodziny, jaką znajdziecie w Multikinie w styczniu. Nadaje się nawet dla bardzo wrażliwych dzieci. A dla starszych, bardziej wymagających widzów? Cóż, Kot w Butach może i stracił osiem z dziewięciu swoich żyć, może i posiwiał, zarósł i zdziadział, ale nadal ma ostre pazurki. Drugi film o tym bohaterze sprawi przyjemność wszystkim fanom typowo Shrekowego humoru. Dla nich „Kot w Butach: Ostatnie życzenie” będzie bardzo dobrym powrotem do ulubionej serii.

Redakcja
Kot w butach. Ostatnie życzenie

Kot w butach. Ostatnie życzenie

Animowany Familijny Przygodowy Od lat: 6 100 min

Więcej o filmie