Newsy

"AMBULANS", czyli nie tylko BAYHEM

Michael Bay kameralny

Co za bzdurny podtytuł, pomyślą niektórzy. Michael Bay kameralny? Raczej "Michael Bay «kameralny»"! Nie od wczoraj wiadomo, że hollywoodzki spec od zabójczego piękna nigdy nie odmówi sobie kilku(nastu) spektakularnych sekwencji akcji - nawet jeśli jego kolejne dzieło NIE jest widowiskowym blockbusterem o wielkich robotach. Hitowa seria "Transformers" dała Bayowi nieograniczone pole manewru w kwestii doboru kolejnych produkcji, ale i przyprawiła mu łatkę twórcy głośnych, ale pustych spektakli nazywanych nieco pogardliwie "bayhem". W teorii połączenie nazwiska reżysera i słowa "mayhem" oznaczającego "chaos" mogłoby być uznawane za komplement, ale jednak jest to jakiś rodzaj zaszufladkowania. 

Tymczasem nasz dzisiejszy bohater co jakiś czas lubi zrealizować interesujący, acz niewielki, jak na jego standardy, film. Często z kategorią wiekową "tylko dla dorosłych", jeszcze częściej z moralnie dwuznacznymi postaciami. Zupełnie jak w przypadku najnowszej premiery, czyli filmu "AMBULANS", który z piskiem opon wjechał na ekrany Multikina. Dwóch braci postanawia obrabować bank. Plan spektakularnie wali się, a zdesperowani mężczyźni porywają karetkę pogotowia. Pozornie prosta ucieczka zamienia się w długą grę o przetrwanie. A w tle ostre teksty i pełnokrwiste wymiany ognia, czyli to, co wielbiciele kina akcji lubią najbardziej. W rolach głównych wystąpili Jake Gylenhall i Yahya Abdul-Mateen II, więc o porządne aktorstwo z pazurem nie trzeba się martwić. "AMBULANS" to prawdziwa kinowa jazda bez trzymanki i trzeba przyznać, że nie ma drugiego takiego twórcy, który potrafiłby sfilmować akcję w tak dynamiczny, ale zrozumiały dla widza sposób. Michael Bay ma oko do szczegółów, a podczas realizacji swoich filmowych zawsze dba o to, by efekty komputerowe nie przysłoniły tych tradycyjnych. 

Dobrze widać to po trzech pierwszych filmach Kalifornijczyka. Odpowiednio "Bad Boys" z 1995 roku, "Twierdza" z 1996, a nawet kosmiczny "Armageddon" z 1998 roku to produkcje pełne praktycznych efektów specjalnych. Gdy coś na ekranie wybucha, to coś faktycznie na planie eksplodowało. Podobnie z wszelkiego rodzaju akcjami kaskaderskimi, a nawet czymś tak prozaicznym, jak rany postrzałowe, któe obecnie niemal zawsze wyczarowuje się w komputerze. Nawet widowiskowy "Armageddon", posiłkując się obficie dobrodziejstwem CGI, w kwestii chociażby przedstawienia kosmicznych wahadłowców jest uroczo staromodny. Tytuł na zawsze wbił się w pamięć miłośników kina destrukcji. "Bad Boys" stało się klasykiem buddy movies, a "Twierdza" po dziś dzień zachwyca fanów kina akcji nie tylko dlatego, że są to świetne filmy, ale i właśnie za sprawą świetnej, tradycyjnej realizacji. 

Od początków nowego millenium Michael Bay zwrócił się ku bombastycznym, wysokobudżetowym blockbusterom i przez niemal dwie dekady był naczelnym twórcą filmów o Transformersach. Mimo natłoku zajęć znalazł czas, by zrealizować dwie produkcje w stylu swoich poprzednich dzieł. "Sztanga i cash" z 2013 roku nie była złym filmem, ale odrażający główni bohaterowie nie ułatwiają pozytywnego odbioru tego tytułu. Na szczęście "13 godzin: Tajna misja w Benghazi" z 2016 roku stał się powrotem do korzeni - pełnokrwistym kinem wojennym z angażującą fabułą i świetnymi zdjęciami. Podobnie jest w przypadku najnowszej premiery, czyli produkcji "AMBULANS", dlatego jeśli lubicie dobre kino akcji, to nie możecie przegapić tego tytułu. Do zobaczenia w Multikinie!

Ambulans

Ambulans

Akcja Dramat Thriller Od lat: 15 135 min

Więcej o filmie